Krzysztof usiadł za kierownicą i z piskiem opon ruszył do
pracy. Niestety nie ujechał zbyt daleko, gdyż na pierwszym dłuższym odcinku
przekroczył prędkość i został zatrzymany przez policję. Jak przystało na
kulturalnego kierowcę, który zupełnie nieumyślnie dokonał wykroczenia
drogowego, włączył migacz i zjechał na pas awaryjny, zatrzymał samochód i
czekał na policjanta.
- Dzień dobry panu, proszę przygotować prawo jazdy i dowód rejestracyjny.
Spanikowany przygotowywał dokumenty, podczas gdy policjant zerknął do samochodu. Tego zupełnie się nie spodziewał. Na przednim siedzeniu w klatce siedział pingwin, który przypatrywał mu się z uwagą. Policjant przetarł oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Jego rozmyślania przerwał Krzysztof.
- Panie władzo, proszę, to są moje dokumenty.
Policjant machinalnie wziął je do ręki i powolnym krokiem poszedł do radiowozu. Tam wyciągnął alkomat i dmuchnął w niego. Czy jest możliwe, że pół litra, jakie skonsumował poprzedniego dnia, krąży jeszcze w jego żyłach? Wynik wyświetlony przez alkomat nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Był zupełnie trzeźwy, a to zaś oznaczało, iż w tamtym samochodzie faktycznie siedzi pingwin. Już nieco pewniejszy siebie, ponownie ruszył w kierunku zatrzymanego pojazdu. Zdziwiony zobaczy, iż obok zatrzymanego samochodu zatrzymał się kolejny. Kierowca drugiego samochodu, stał zaś przy pierwszym pojedzie. Zaciekawiony podszedł do drugiego samochodu i zaniemówił, na przednim siedzeniu w klatce siedział pingwin. Poczuł słabość nóg i padł zemdlony. Tymczasem Eryk pochylony w kierunku Krzysztofa, wyjaśniał sytuację.
- Krzysztof, ten pingwin, którego ci dałam, nie może z tobą jechać. On był przeznaczony do wypożyczenia do z o.o. w Hoboken. Przywiozłem ci innego. Jest nieznacznie grubszy, ale poradzisz sobie z nim. Wymienimy tylko klatki i spadam do pracy.
Krzysztof wyszedł z samochodu, chwycił klatkę z pingwinem i ruszył w kierunku samochodu Eryka. Eryk w tym czasie poszedł do swojego wozu i wyciągnął klatkę z drugim pingwinem, położył ją obok leżącego policjanta i czekał na Krzysztofa. Krzysztof wpakował klatkę z pingwinem na przednie siedzenie i zamknął drzwi.
- Bubel, a co ty zrobiłeś z tym policjantem?
Zdziwiony Krzysztof dopiero teraz zobaczył leżącego policjanta.
- Eryk ja nic. Dałem mu tylko mojego dokumenty i tyle.
- Bubel nie wiem, czy tylko tyle, ale nie wnikam. Jak chcesz, pomogę ci zanieść policjanta do radiowozu.
Nie czekając na Krzyśka, chwycił policjanta i zaczął go ciągnąć w kierunku radiowozu. Krzysztof machinalnie przyłączył się do Eryka i po chwili policjant siedział w aucie. Wrócili po pingwina, którego przenieśli do samochodu Krzysztofa. Sprawa została załatwiona. Eryk odjechał, natomiast Krzysztof przypomniał sobie, iż nie ma swoich dokumentów. Poszedł jeszcze raz w kierunku radiowozu. Tam siedział jeszcze trochę zamroczony policjant, niemogący zrozumieć, dlaczego znalazł się w tym miejscu.
- Panie władzo czekam już z 10 minut. Czy mogę prosić o swoje dokumenty ? Czy jest jeszcze coś do wyjaśnienia?
Policjant nieprzytomnym wzrokiem popatrzył na Krzysztofa. Pingwiny w klatkach?, to przecież jest niedorzeczne. Nie chcąc się kompromitować przed przypadkowym zatrzymanym, oddał dokumenty, zasalutował i powiedział.
- Obywatelu, proszę jeździć wolniej. Dzisiaj tylko pouczenie, następnym razem będę zmuszony dać panu mandat. Do widzenia.
- Do widzenia i dziękuję za wyrozumiałość.
Krzysztof szybkim krokiem poszedł do swojej gabloty i odjechał. Tym razem mu się udało. Teraz musi szybko wrócić do swojej pracy.
- Dzień dobry panu, proszę przygotować prawo jazdy i dowód rejestracyjny.
Spanikowany przygotowywał dokumenty, podczas gdy policjant zerknął do samochodu. Tego zupełnie się nie spodziewał. Na przednim siedzeniu w klatce siedział pingwin, który przypatrywał mu się z uwagą. Policjant przetarł oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Jego rozmyślania przerwał Krzysztof.
- Panie władzo, proszę, to są moje dokumenty.
Policjant machinalnie wziął je do ręki i powolnym krokiem poszedł do radiowozu. Tam wyciągnął alkomat i dmuchnął w niego. Czy jest możliwe, że pół litra, jakie skonsumował poprzedniego dnia, krąży jeszcze w jego żyłach? Wynik wyświetlony przez alkomat nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Był zupełnie trzeźwy, a to zaś oznaczało, iż w tamtym samochodzie faktycznie siedzi pingwin. Już nieco pewniejszy siebie, ponownie ruszył w kierunku zatrzymanego pojazdu. Zdziwiony zobaczy, iż obok zatrzymanego samochodu zatrzymał się kolejny. Kierowca drugiego samochodu, stał zaś przy pierwszym pojedzie. Zaciekawiony podszedł do drugiego samochodu i zaniemówił, na przednim siedzeniu w klatce siedział pingwin. Poczuł słabość nóg i padł zemdlony. Tymczasem Eryk pochylony w kierunku Krzysztofa, wyjaśniał sytuację.
- Krzysztof, ten pingwin, którego ci dałam, nie może z tobą jechać. On był przeznaczony do wypożyczenia do z o.o. w Hoboken. Przywiozłem ci innego. Jest nieznacznie grubszy, ale poradzisz sobie z nim. Wymienimy tylko klatki i spadam do pracy.
Krzysztof wyszedł z samochodu, chwycił klatkę z pingwinem i ruszył w kierunku samochodu Eryka. Eryk w tym czasie poszedł do swojego wozu i wyciągnął klatkę z drugim pingwinem, położył ją obok leżącego policjanta i czekał na Krzysztofa. Krzysztof wpakował klatkę z pingwinem na przednie siedzenie i zamknął drzwi.
- Bubel, a co ty zrobiłeś z tym policjantem?
Zdziwiony Krzysztof dopiero teraz zobaczył leżącego policjanta.
- Eryk ja nic. Dałem mu tylko mojego dokumenty i tyle.
- Bubel nie wiem, czy tylko tyle, ale nie wnikam. Jak chcesz, pomogę ci zanieść policjanta do radiowozu.
Nie czekając na Krzyśka, chwycił policjanta i zaczął go ciągnąć w kierunku radiowozu. Krzysztof machinalnie przyłączył się do Eryka i po chwili policjant siedział w aucie. Wrócili po pingwina, którego przenieśli do samochodu Krzysztofa. Sprawa została załatwiona. Eryk odjechał, natomiast Krzysztof przypomniał sobie, iż nie ma swoich dokumentów. Poszedł jeszcze raz w kierunku radiowozu. Tam siedział jeszcze trochę zamroczony policjant, niemogący zrozumieć, dlaczego znalazł się w tym miejscu.
- Panie władzo czekam już z 10 minut. Czy mogę prosić o swoje dokumenty ? Czy jest jeszcze coś do wyjaśnienia?
Policjant nieprzytomnym wzrokiem popatrzył na Krzysztofa. Pingwiny w klatkach?, to przecież jest niedorzeczne. Nie chcąc się kompromitować przed przypadkowym zatrzymanym, oddał dokumenty, zasalutował i powiedział.
- Obywatelu, proszę jeździć wolniej. Dzisiaj tylko pouczenie, następnym razem będę zmuszony dać panu mandat. Do widzenia.
- Do widzenia i dziękuję za wyrozumiałość.
Krzysztof szybkim krokiem poszedł do swojej gabloty i odjechał. Tym razem mu się udało. Teraz musi szybko wrócić do swojej pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz