Czym jest mysia utopia?
Jest to eksperyment na myszach Calhouna
amerykańskiego etologa
przeprowadzony kilkakrotnie w latach 1968–1972.
Dlaczego ten
eksperyment tak bardzo utkwił mi w pamięci? Może dlatego, iż obniża on wartość
człowieka do poziomu pogardzanego przez niego małego gryzonia. Właściwie niczym
się nie różnimy, chociaż wydaje się nam, że jesteśmy lepsi.
Wracając do tematu. Doświadczenie
polegało na badaniu rozwoju populacji myszy, która pierwotnie składała się
z ośmiu gryzoni. Miały one zapewnione
eldorado, po prostu raj na ziemi. Niczego im nie brakowało (dostawały jedzenie i
picie w ilościach nieograniczonych), miały zapewnione materiały do budowy
gniazd i co najlepsze miały zapewnioną opiekę medyczną. Jednym słowem warunki
idealne, w których nie pozostało nic innego, jak tylko urządzić się w domkach i
rozmnażać. Jedynym ogranicznikiem był obszar, który mógł pomieścić maksymalnie
3840 osobników.
Normalnie taka
Europa Zachodnia z naszych marzeń sprzed czterdziestu lat.
Etap I – Okres
przystosowywania się trwał od 1 dnia do 104)
Eksperyment się
zaczął, a myszy zaczęły, tak jak się tego spodziewano. Znajdując się w idealnym
świecie, zaczęły od budowy gniazd, podzieliły między siebie obszar, a następnie
wzięły się za rozmnażanie. W 104 dniu urodziła się pierwsza myszka nowego
pokolenia.
Czyż nie
przypomina to ludzi, którzy najpierw chcą zapewnić swoim dzieciom dobre
warunki, a później decydują się na nie? Normalnie na tym etapie można powiedzieć,
że niczego lepszego jako ludzie nie wymyślilibyśmy.
Etap II - Okres
gwałtownego rozwoju (trwał od dnia 105 do dnia 314)
Myszy się
przystosowały, poczuły się bezpieczne i nastąpił gwałtowny wzrost populacji. Co
55 dni populacja się podwajała. Gryzonie o wyższym statusie społecznym miały
więcej potomków. Całość populacji chętniej nawiązywało kontakty z innymi,
obcymi osobnikami. Jednym słowem zaufanie rosło.
Czyż ludzie nie
przechodzili także takich etapów? Kończyła się wojna, odbudowano domy, zapewniono
ludziom pracę i wtedy gwałtownie rosła liczba ludności. Tak między innymi było
w Europie (także w Polsce) po II wojnie światowej. Znowu ludzie zachowywali się
jak myszki. Czyż nie jest to przerażające?
Etap III Okres
stagnacji (trwał od dnia 315 do dnia
559)
No i doszliśmy do
kolejnego etapu. Liczba myszek wzrosła do 620 osobników. Imponująca liczba
biorąc pod uwagę skromny początek. Myszkom jednak powoli znudził się seks i
przybywało ich znacznie wolniej. Tym samym potrzebują już 145 dni, by podwoić
swoją liczbę. Na tym etapie z myszami zaczyna dziać się coś dziwnego.
Samcom nie chce się
bronić swojego terytorium, mimo że populacja wzrosła, a więc potencjalnych
wrogów powinno być więcej. Natomiast samice stają się agresywne i to również w stosunku do swoich dzieci. Zamiera
także instynkt macierzyński. Zwyczajnie zaczynają porzucać swoje dzieci i w
połowie tego etapu, samice nie zajmują się swoimi dziećmi. Tym samym młode
myszki muszą radzić sobie same, bez wzorców, bez emocjonalnego związku z matką.
"Róbta co chceta", można by rzec. Co ciekawe pojawia się naturalna
antykoncepcja/aborcja. Samiczki wchłaniają samoistnie swoje płody. Można by
rzec, niezwykła możliwość przystosowywania się do dobrobytu.
Samce natomiast nie
są zainteresowani samiczkami, tylko zaczynają ze sobą walczyć. Na tym etapie
pojawia się homoseksualizm. Samce dominujące wykorzystują samce bardziej
bierne. W tym czasie liczba gryzoni
wzrosła do 2200 osobników i na tym koniec. A przecież miejsca jest jeszcze dość.
Co dziwne, tylko 20% myszek zamieszkuje swoje mieszkanka.
Jakież to
podobne do naszej współczesności. W wielu krajach przyjmuje się, iż lepiej gdy
dziećmi zajmie się państwo. Za niewielkie wykroczenia lub też za niepoprawne
zachowania bardzo łatwo utracić prawo opieki nad dzieckiem w Niemczech, Anglii Norwegii
i innych "postępowych" krajach. Wiele dzieci wychowuje się tak
naprawdę bez rodziców, którzy albo są w pracy, albo realizują swoje marzenia. Wiele
par nie ma dzieci, bo dzieci ograniczają. Wiele w ogóle rezygnuje bycia w
związku, a aż 43 proc. Japończyków, którzy mają od 18 do 34 lat, nie uprawiało
jeszcze seksu.
Na tym etapie
eksperymentu widać też, jak wali się struktura mysiego państwa. Jego już nie da
się bronić, gdyż wszyscy to mają gdzieś. Czyż to nie jest nasza współczesna
Europa? Bezmyślny tłum dziecinne reaguje na ataki. Na przykład rysuje kredkami
na ulicy, iż jest przeciw przemocy. Myślę, że rozwiewa to także wątpliwości w
zakresie homoseksualizmu. Jest on rzeczą naturalną i barometrem społeczeństwa,
czyli pokazuje, na jakim etapie rozwoju jesteśmy. Można powiedzieć, że brakuje
tylko celebrytów. A może to nie jest jeszcze ten etap?
Etap IV Okres
wymierania (trwa od dnia 560 do dnia 1588)
Jesteśmy na
ostatnim etapie i kto się pojawia? Pojawiają się mysi celebryci! Samce zupełnie
nie zainteresowanie samiczkami zajmują
się samym sobą. Jedzą, piją, śpią i co ważne, bardzo dbają o swój wygląd.
Czyszczą futerka i unikają walki, by nie mieć blizn i być ładniejszym. Puste te
mysie samce, co nie? A może nie?
Już nie ma mowy
o wzroście populacji. Ostatnie zapłodnienie ma miejsce w 920 dniu. Populacja
spada i tendencji nie da się zmienić. Myszki zajmują się sobą, żrą, śpią, piją
i czeszą się. Wyglądają naprawdę dobrze, są zdrowe i zadbane, niestety
wyjątkowo głupie. Tak przynajmniej twierdzą naukowcy. W 1588 dniu umiera
ostatni gryzoń i eksperyment się kończy.
A jak to jest z
naszym społeczeństwem? Czy też gnuśniejemy i też tak skończymy, jak te biedne
myszki. Czy też jesteśmy tak zapatrzeni w siebie, że nic innego nie widzimy,
poza czubkiem własnego nosa? Eksperyment powtarzano wielokrotnie i zawsze efekt
był ten sam. Czy musimy mieć cele, by nie skończyć jak te gryzonie? Czy musimy
stale napotykać problemy, by nie zgnuśnieć? Czy uchodźcy "ożywią"
starą Europę? Czy potrzebujemy wroga, by trzymać się w ryzach i nie skończyć
jak myszki? Czy wszelkie katastrofy, wojny, epidemie paradoksalnie nie
wydłużyły naszego bytu na planecie? Dużo pytań, odpowiedzi dla wielu z nas
znane, ale niezbyt miłe? Burzą nasz system wartości. Burzą dobre samopoczucie.
Nie lepiej korzystać z życia, przecież tak jest fajnie. W końcu nie jesteśmy
myszami! Co nie?
Była próba
uratowania myszek. Wyciągano myszki z toksycznego środowiska i wypuszczano na
wolność. Nic to nie dało. Te myszki bez odpowiednich wzorców nie były w stanie
przetrwać w normalnym świecie. Czy również i my jesteśmy w takim położeniu? Czy
jak zabraknie prądu, sklepów i całej tej naszej cywilizacji, damy radę przeżyć?
A może nie damy rady przetrwać, nawet jak niczego się nam nie odbierze? Po
prostu przyjdzie czas, że ostatni człowiek umrze na kanapie, oglądając koncert
swojego ulubionego zespołu i tak zakończy żywot ostatni z gatunku homo sapiens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz