Pokazywał mi piękny tęczowy świat, na którym brykały koniki. Pokazywał piękne drzewa, uginające się od soczystych owoców. Mówił mi, że to wszystko będzie moje, jeżeli obetnę mu tylko te cholerne paznokcie. Nie mówię, że mnie to nie kusiło. Kusiło i to bardzo, ale nie złamię przecież moich zasad. Teraz diabla już nie ma, a ja wciąż patrzę przez dziurkę. Nie wiem, czy mam przez nią przejść. Toż to obłęd.

Może Gobliny przyprowadzą owcę, którą każą mi strzyc. Zawsze się tego brzydziłem i nie jestem pewien, czy dam radę. Wiem, jestem wampirem, i tego się nie wypieram. Pamiętam jak u babci, gdy byłem całkiem mały, jadłem czerninę, ohydną zupę z krwi kaczki. Wszyscy się zachwycali, że mi smakuje, a ja zawsze prosiłem o dokładkę. Tak, te zachwycone dorosłe osoby, pozwoliły mi znaleźć własną mroczną drogę. Najpierw zacząłem od kaczek. Później były, kury, gęsi, a nawet krowa. Nigdy jednak nie ruszyłem owcy. Nie lubię ich. Brzydzę się nimi. Teraz jednak trawi mnie gorączka. Muszę się czegoś napić. Te pająki, które były ze mną, są już we mnie. Tutaj już nic nie ma. Kompletnie nic. Jest ten Anioł, ale on jest jedynie duchem. Czemu on tutaj siedzi? Czy on coś o mnie wie? Czy widział mnie jak na golasa, biegałem po dachach? Czy widział mnie, jak kradłem, suszące się pranie mojej sąsiadki? Czy on wie wszystko? Dlaczego ja, dlaczego tutaj?
– Gobliny, wypuście mnie, proszę! – krzyknąłem i wróciłem do przemyśleń.
Czy to ja, wcielenie nowego, przyszłość tego świata? Czy autobusami będą jeździć konie?
A jednak idą. To oni? Gobliny. Otwierają drzwi, jestem uratowany! Co oni mówią. Czy ja żyję? Ależ oczywiście, że żyję, to ja, wasz przyjaciel. Ten strzał, to do mnie? To ciało na dole, to ja? A anioł, odszedł? Ten mrok wokół. Te szare, dymne ludziki. Nie, ja nie chcę! Nie mogę! Nie byłem zły! Naprawdę nie byłem zły!
Byłem zły?
Przypuszczam,że to był sen pacjenta doktora Panikwo, zamkniętego w pokoju bez klamek z tapetą w pająki. Swoją drogą ciekawe, jak smakuje tapeta w pająki? Anioł to hologram kontrolujacy stan pacjenta, wiem, sama stosowalam. Ja tam bym te pazury odcięła, a co mi tam. Skoro wampir był zły, to nie miał się czego bać, złego diabli nie biorą przecież. Co nie? No, ale do rzeczy. Szare ludziki spakowaly pacjenta, A że padł prąd, to i ciemno było. Ot i cały sekret. Ciało obudziło się lekko skacowane ale już bez zębów wampira, za to ze skrzydłami. wypas. Co było dalej? Nie wiem, ktoś naciskał uparcie DEL i cały obraz diabli wzięli. Nie chciał odcinać pazurów ogoniastemu, to ten zgarnął wszystko. Pies ogrodnika, nie ma co.
OdpowiedzUsuń