Szybciej, więcej,
lepiej. Hulaj dusza, piekła nie ma. A jednak jest.
Nasz świat
właśnie umiera. Przyczyna stara jak świat, która trzebiła nas niejednokrotnie. Choroby
zmieniające zachowania poszczególnych osób, potrafią zmienić także cały świat. Dżuma,
tyfus, cholera, hiszpanka. Stoimy na progu wielkich zmian, które będą
poprzedzone dawno niewidzianym kryzysem.
Czy jesteśmy na
niego przygotowani?
Oczywiście, że
nie. My nigdy nie jesteśmy na nic przygotowani. Chcieliśmy natychmiast więcej.
Nie było istotne, czy mieliśmy na to pieniądze. Kredyt był naszym wybawieniem i
to nim posiłkowaliśmy się przy spełnianiu kolejnych zachcianek. Bank
potwierdzał zdolność kredytową, my skwapliwie braliśmy kredyt. Po co
oszczędności? Przecież zawsze będzie lepiej.
A jednak jest
inaczej.
I wtedy chcemy,
by Państwo pomogło. Podjęliśmy błędne decyzje, ale ich konsekwencje niech
poniosą wszyscy. I tak się dzieje. Rządy jak zwykle ruszają z pomocą. Obniżamy
stopy procentowe do zera? Oczywiście, że tak, nawet poniżej. Drukujemy
pieniądze? Oczywiście. Polska także się do tego podłącza (właśnie podjęto
decyzję o skupie obligacji przez NBP). W końcu jak się wydrukuje, będzie
lepiej. Co nie? Pomożemy ludziom i zawiesimy im spłaty kredytów. A że Banki
będą miały przez to kłopoty. To nawet lepiej, pomożemy także bankom. Pomogliśmy
kopalniom dzięki zaangażowaniu firm z sektora energetycznego, pomogliśmy teraz
tym firmom, jak tylko się da. Pomagamy wszystkim i za każdą cenę.
A bezduszny
rynek patrzy na działania i reaguje. Giełda? w dół. Frank ponad 4,3; EURO 4,55; USD 4,20. A to dopiero
początek. "Bogacimy" się dalej, "pomagamy" jeszcze więcej. Stworzymy
kryzys na miarę lat osiemdziesiątych.
Niestety nie
wszyscy Polacy solidaryzują się z polityką rozdawnictwa. Co gorsza, dezerterują
z kraju i nie chcą do niego wrócić. A przecież demokracja się sprawdziła. Co z
tego, że w ciągu trzydziestu lat staliśmy się starym społeczeństwem. W końcu jest
coraz lepiej. Przecież mamy coraz więcej, w końcu miasta są ładniejsze, mamy
nowe baseny, teatry, biblioteki. A za co to wszystko? Nieważne, pewnie kasa z
UE. A może na kredyt obciążający przyszłe pokolenia?
W pogodni za
dobrobytem na pokaz zapomnieliśmy o wyszkoleniu nowych lekarzy. Bo po co? Co z
tego, że na jedno miejsce było dwudziestu chętnych. Przetrzebiliśmy tych
naiwniaków i uchroniliśmy ich przed najtrudniejszym fachem. W końcu nie
będziemy tworzyć na studiach nowych miejsc dla lekarzy. Co innego zarządzanie i
marketing. Tych wyszkoliliśmy milionami.
Solidarnie
zrezygnowaliśmy z bezpieczeństwa zdrowotnego i dzisiaj drżymy, czy nasi bliscy
przetrwają koronawirusa. Szpitale się sypią, są niedofinansowane? Nie, to niemożliwe. Państwo zawsze najlepiej
zarządza. Będzie brakować respiratorów? Niemożliwe, przecież mamy ministerstwo,
mamy fachowców, mamy NFZ. Jest tyle ludzi, żeby pomagać. I każdy daje z siebie
wszystko!
A gdy pandemia
minie i pozostawi nas w żałobie, nasze problemy nie miną. Rozwalona gospodarka i olbrzymie bezrobocie.
Taka czeka nas rzeczywistość. Będziemy z rozrzewnieniem wspominać dobre lata,
zapominając iż w dużej mierze były na kredyt. Wyznawcy PiS przychylniejszym
okiem spojrzą na Tuska, wyznawcy PO będą wspominać Kaczyńskiego jako dobrego
gospodarza. I nikt nie będzie pamiętał, że na spółkę zbudowali Polskę na
glinianych nogach.
I jak budować
będziemy piątą, szóstą, siódmą i kolejną RP, to nikt nie będzie chciał słuchać,
by w konstytucji był zakaz zadłużania się państwa. Ponownie skorzystamy z
dźwigni finansowej, ponownie będziemy stąpać po kruchym lodzie.
A jak będzie
wyglądać Europa? A jak może, gdy najbardziej zadłużone Włochy mają największe
problemy? I to nie jest jedyny problem Europy. Jest jeszcze Grecja, Portugalia,
Hiszpania, Francja, Belgia. Dobrze by było, gdyby jedynym kłopotem były
finanse. Niestety na wielki kryzys finansowy, nakładają się różnice kulturowe.
Oby nie spowodowało to wybuchu, który trudno będzie ugasić.
Po tym kryzysie powstanie nowy podział. Pewnie
w pierwotnej wersji logiczny i dobry, tak jak było to w przypadku EWG. Miejmy
nadzieję, że tym razem uda się nam być po tej lepszej stronie. Ale z czasem
system będzie się degenerował i powstanie nowa socjalistyczna Unia Europejska,
a może Unia Światowa. I przyjdzie nowy kataklizm i ponownie przerobimy nasze
nieprzygotowanie do niespodziewanych wydarzeń.
To jednak nie
będzie już mój problem, tylko moich dzieci. Czy dzięki temu jestem
szczęśliwszy? Nie, nie jestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz