niedziela, 5 kwietnia 2020

Utracony świat


Szybciej, więcej, lepiej. Hulaj dusza, piekła nie ma. A jednak jest. 

Nasz świat właśnie umiera. Przyczyna stara jak świat, która trzebiła nas niejednokrotnie. Choroby zmieniające zachowania poszczególnych osób, potrafią zmienić także cały świat. Dżuma, tyfus, cholera, hiszpanka. Stoimy na progu wielkich zmian, które będą poprzedzone dawno niewidzianym kryzysem. 

Czy jesteśmy na niego przygotowani?

Oczywiście, że nie. My nigdy nie jesteśmy na nic przygotowani. Chcieliśmy natychmiast więcej. Nie było istotne, czy mieliśmy na to pieniądze. Kredyt był naszym wybawieniem i to nim posiłkowaliśmy się przy spełnianiu kolejnych zachcianek. Bank potwierdzał zdolność kredytową, my skwapliwie braliśmy kredyt. Po co oszczędności? Przecież zawsze będzie lepiej.

A jednak jest inaczej.

I wtedy chcemy, by Państwo pomogło. Podjęliśmy błędne decyzje, ale ich konsekwencje niech poniosą wszyscy. I tak się dzieje. Rządy jak zwykle ruszają z pomocą. Obniżamy stopy procentowe do zera? Oczywiście, że tak, nawet poniżej. Drukujemy pieniądze? Oczywiście. Polska także się do tego podłącza (właśnie podjęto decyzję o skupie obligacji przez NBP). W końcu jak się wydrukuje, będzie lepiej. Co nie? Pomożemy ludziom i zawiesimy im spłaty kredytów. A że Banki będą miały przez to kłopoty. To nawet lepiej, pomożemy także bankom. Pomogliśmy kopalniom dzięki zaangażowaniu firm z sektora energetycznego, pomogliśmy teraz tym firmom, jak tylko się da. Pomagamy wszystkim i za każdą cenę. 

A bezduszny rynek patrzy na działania i reaguje. Giełda? w dół. Frank ponad 4,3; EURO 4,55; USD 4,20. A to dopiero początek. "Bogacimy" się dalej, "pomagamy" jeszcze więcej. Stworzymy kryzys na miarę lat osiemdziesiątych. 

Niestety nie wszyscy Polacy solidaryzują się z polityką rozdawnictwa. Co gorsza, dezerterują z kraju i nie chcą do niego wrócić. A przecież demokracja się sprawdziła. Co z tego, że w ciągu trzydziestu lat staliśmy się starym społeczeństwem. W końcu jest coraz lepiej. Przecież mamy coraz więcej, w końcu miasta są ładniejsze, mamy nowe baseny, teatry, biblioteki. A za co to wszystko? Nieważne, pewnie kasa z UE. A może na kredyt obciążający przyszłe pokolenia? 

W pogodni za dobrobytem na pokaz zapomnieliśmy o wyszkoleniu nowych lekarzy. Bo po co? Co z tego, że na jedno miejsce było dwudziestu chętnych. Przetrzebiliśmy tych naiwniaków i uchroniliśmy ich przed najtrudniejszym fachem. W końcu nie będziemy tworzyć na studiach nowych miejsc dla lekarzy. Co innego zarządzanie i marketing. Tych wyszkoliliśmy milionami. 

Solidarnie zrezygnowaliśmy z bezpieczeństwa zdrowotnego i dzisiaj drżymy, czy nasi bliscy przetrwają koronawirusa. Szpitale się sypią, są niedofinansowane?  Nie, to niemożliwe. Państwo zawsze najlepiej zarządza. Będzie brakować respiratorów? Niemożliwe, przecież mamy ministerstwo, mamy fachowców, mamy NFZ. Jest tyle ludzi, żeby pomagać. I każdy daje z siebie wszystko!

A gdy pandemia minie i pozostawi nas w żałobie, nasze problemy nie miną.  Rozwalona gospodarka i olbrzymie bezrobocie. Taka czeka nas rzeczywistość. Będziemy z rozrzewnieniem wspominać dobre lata, zapominając iż w dużej mierze były na kredyt. Wyznawcy PiS przychylniejszym okiem spojrzą na Tuska, wyznawcy PO będą wspominać Kaczyńskiego jako dobrego gospodarza. I nikt nie będzie pamiętał, że na spółkę zbudowali Polskę na glinianych nogach. 

I jak budować będziemy piątą, szóstą, siódmą i kolejną RP, to nikt nie będzie chciał słuchać, by w konstytucji był zakaz zadłużania się państwa. Ponownie skorzystamy z dźwigni finansowej, ponownie będziemy stąpać po kruchym lodzie.

A jak będzie wyglądać Europa? A jak może, gdy najbardziej zadłużone Włochy mają największe problemy? I to nie jest jedyny problem Europy. Jest jeszcze Grecja, Portugalia, Hiszpania, Francja, Belgia. Dobrze by było, gdyby jedynym kłopotem były finanse. Niestety na wielki kryzys finansowy, nakładają się różnice kulturowe. Oby nie spowodowało to wybuchu, który trudno będzie ugasić.

Po tym kryzysie powstanie nowy podział. Pewnie w pierwotnej wersji logiczny i dobry, tak jak było to w przypadku EWG. Miejmy nadzieję, że tym razem uda się nam być po tej lepszej stronie. Ale z czasem system będzie się degenerował i powstanie nowa socjalistyczna Unia Europejska, a może Unia Światowa. I przyjdzie nowy kataklizm i ponownie przerobimy nasze nieprzygotowanie do niespodziewanych wydarzeń. 

To jednak nie będzie już mój problem, tylko moich dzieci. Czy dzięki temu jestem szczęśliwszy? Nie, nie jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz